Lidia Camberg
Mikołowianka z urodzenia, ale wychowanka MKS-u Tychy. Z dużym powodzeniem startowała w biegach ulicznych i przełajowych.
Kiedy Lidia Camberg wchodziła w swój najlepszy sportowy okres kariery, GKS Tychy akurat zamykał kolejne sekcje, w tym lekkoatletyczną, więc wychowanka trenera Józefa Gawliny kontynuowała karierę w katowickich klubach - Kolejarzu i AZS AWF Katowice. W latach 1992-97 reprezentowała też włoski klub FILA Runners Team Brescia.
Camberg na lekkoatletycznej bieżni zdobyła mistrzostwo Polski w biegu na 10 000 m w 1989 roku. Na podium MP stawała również na dystansach 1500, 3000 i 5000 m. Znacznie więcej sukcesów odniosła w biegach ulicznych i przełajowych. Zarówno w kraju, jak i za granicą. Jak wyliczają trenerzy tyskiego MOSM-u, Camberg w biegach ulicznych, crossach i maratonach zajmowała tak wysokie lokaty, jak m.in. Amsterdam 1990 – 2., Rzym 1990 – 2., Londyn 1992 – 7., Marrakesz 1994 – 3., Toronto 1995 - 2. W 1991 roku na mistrzostw świata w biegu ulicznym na 15 km w Nieuweigen zajęła 8. miejsce.
Urodzona w 1962 roku Camberg jest jedyną, obok Kałek, tyską lekkoatletką, która może się pochwalić reprezentowaniem naszego kraju w seniorskich mistrzostwach Europy. W 1994 roku Camberg wystartowała w maratonie podczas europejskiego championatu w Helsinkach. Oprócz niej 42-kilometrowy dystans (cztery 10-kilometrowe pętle w okolicach Stadionu Olimpijskiego) pobiegły wtedy także inne Polki: Izabela Zatorska (13. miejsce), Anna Rybicka (17.), Marzanna Helbik (28.) i Anna Nikiel (nie ukończyła). Camberg zajęła 27. pozycję z czasem 2.42,11 godz. Wygrała Portugalka Manuela Machado. Startowało 51 zawodniczek. Suma czasów czterech najlepszych zawodniczek na mecie liczyła się do klasyfikacji Pucharu Europy. Polkom do medalowej lokaty zabrakło niewiele. Z trzecimi Francuzkami przegrały różnicą 6 minut, a z czwartymi Finkami tylko o 2 minuty.
We wrześniu 2018 roku, podczas spotkania lekkoatletów w Tyskiej Galerii Sportu, pani Lidia bardzo ciekawie opowiadała o swojej pasji do biegania, która trwa zresztą do dziś.
Fot. Włodzimierz Chrzanowski