Sebastian Gonera
To jeden z najlepszych i najbardziej utytułowanych hokeistów, jacy grali w GKS-ie Tychy. Miał wielki wkład w pierwsze mistrzostwo Polski tyskiego klubu.
Sebastian Gonera, urodzony w 1971 roku, to wychowanek Naprzodu Janów. Grał w nim w latach 1989-95, potem przeniósł się do Unii Oświęcim. Z tym zespołem 7 razy był mistrzem Polski. Występował na pozycji obrońcy.
Po sezonie 2003/04 Gonera, wraz ze swoim klubowym kolegą Adrianem Parzyszkiem, postanowił zmienić barwy i przenieść się do GKS-u Tychy. Szefowie Unii doskonale wiedzieli, jak wartościowych graczy mogą stracić na rzecz największego konkurenta, więc przepychanki na linii Oświęcim-Tychy trwały kilka miesięcy. W sprawie musiał interweniować PZHL i ostatecznie kluby doszły do porozumienia. A z Gonerą i Parzyszkiem w składzie GKS w 2005 roku po raz pierwszy w historii zdobył mistrzostwo Polski, detronizując w finale Unię. Jak opisywała „Gazeta Wyborcza”: „W finałowych spotkaniach [Gonera} był niemal bezbłędny. Nieziemsko twardy facet. W ostatnim spotkaniu został poturbowany przez rywala na bandzie. Normalny człowiek po takim starciu dochodziłby do siebie przez tydzień. Gonera wstał, otrzepał się z lodu i pognał za krążkiem.”
W barwach tyskiej drużyny Gonera, który miał ksywkę „Keaton”, zdobył także 5 tytułów wicemistrza Polski i jeden brązowy medal. 4-krotnie sięgał z tyszanami po Puchar Polski. W lidze rozegrał 955 meczów, strzelił 166 goli, przy 306 asystował.
Przez kilkanaście lat grał (188 meczów) w reprezentacji Polski. Uczestniczył w turniejach mistrzostw świata w 1992 (Grupa A), 1995, 1996, 1997, 1998, 1999, 2000 (Grupa B), 2001 (Elita), 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2009 (Dywizja I).
Jak pisze portal hokej.net, „po sezonie 2009/10, niezwykle trudnym z różnych względów, zapowiadano duże zmiany organizacyjne oraz personalne. Działacze nie ukrywali, że chcą pożegnać kilku zawodników i zbudować drużynę zdolną do rywalizacji o złoto. Pożegnano aż 10 hokeistów, w tym m.in. Gonerę. - Czułem pismo nosem, bo działacze, gdy tylko mnie widzieli, niezbyt chętnie ze mną rozmawiali - uśmiecha się Sebastian. - Broń Boże, nie mam do nikogo pretensji, bo sam zdawałem sobie sprawę, że czas ustąpić młodszym. Nie tak jednak wyobrażałem sobie rozstanie z klubem, w którym bywało różnie, ale zawsze panowała sympatyczna atmosfera. Na dodatek mieliśmy sukcesy sportowe, z mistrzostwem i Pucharem Polski na czele (…), więc liczyłem na miłe rozstanie i pożegnanie z tyską publicznością. Widać jednak, że za mało się „zasłużyłem", stąd moje odejście przeszło bez echa. Podobnie ma się sprawa z reprezentacją, a przecież byłem na każde zawołanie. Trochę to dziwne, że tak szybko o mnie zapomniano.
Gonera po odejściu z GKS-u planował jeszcze pograć w swoim pierwszym klubie, Naprzodzie Janów. Kiedy jednak okazało się, że zespół nie przystąpi do rozgrywek, zawodnik zakończył karierę sportową i rozpoczął pracę w kopalni.
Fot. Tyski Sport S.A.