Krzysztof Nowak †
PIŁKA NOŻNA
Pomocnik Krzysztof Nowak grał w zespole Sokoła Tychy w rundzie jesiennej sezonu 1995/96. Potem został reprezentantem Polski i gwiazdą klubu Bundesligi. Pięknie rozwijajacą się karierę przerwała nieuleczalna choroba.
Nowaka tak wspomina Zbigniew Konieczko, zawodnik Sokoła. – Krzysiek był fajnym, młodym chłopakiem, już wtedy bardzo skoncentrowanym na piłce nożnej. Nie ukrywał swoich ambicji, chciał zajść daleko. Pamiętam, że klub wynajmował przyjezdnym zawodnikom mieszkania w Tychach, Krzysiek mieszkał chyba z Tomkiem Kosem, z którym się najbliżej kolegował – opowiada.
Jesienna runda 1995. Krzysiek Nowak (ur. w 1975 roku) rozegrał w niej tylko 7 spotkań ekstraklasy na tyskim stadionie. Czy zapadł w pamięć kibiców? Trudno powiedzieć. Był wtedy bardzo młodym piłkarzem. Wyróżniał się na pewno warunkami fizycznymi (miał 186 cm wzrostu), dobrą techniką. Gola nie strzelił, zobaczył za to na boisku w Tychach czerwona kartkę. Zerkam do prasowego sprawozdania z meczu Sokoła z Rakowem Częstochowa, rozegranego 4 października 1995 roku. W 68. min Nowak powiedział kilka wulgarnych słów sędziemu bocznemu, które nadawały się tylko na czerwona kartkę. Mecz był zresztą przedziwny. Jedyny gol dla Rakowa padł po błędzie tyskiego bramkarza Dariusza Płaczkiewicza, który przy wprowadzaniu piłki do gry dał ją sobie odebrać rywalowi. W ostatnich sekundach meczu jeszcze jeden gracz Sokoła Marek Piotrowicz wyleciał z boiska. Też za „wiązankę” do arbitra.
Nowaka tak wspomina Zbigniew Konieczko, zawodnik Sokoła. – Krzysiek był fajnym, młodym chłopakiem, już wtedy bardzo skoncentrowanym na piłce nożnej. Nie ukrywał swoich ambicji, chciał zajść daleko. Pamiętam, że klub wynajmował przyjezdnym zawodnikom mieszkania w Tychach, Krzysiek mieszkał chyba z Tomkiem Kosem, z którym się najbliżej kolegował – opowiada.
Jesienna runda 1995. Krzysiek Nowak (ur. w 1975 roku) rozegrał w niej tylko 7 spotkań ekstraklasy na tyskim stadionie. Czy zapadł w pamięć kibiców? Trudno powiedzieć. Był wtedy bardzo młodym piłkarzem. Wyróżniał się na pewno warunkami fizycznymi (miał 186 cm wzrostu), dobrą techniką. Gola nie strzelił, zobaczył za to na boisku w Tychach czerwona kartkę. Zerkam do prasowego sprawozdania z meczu Sokoła z Rakowem Częstochowa, rozegranego 4 października 1995 roku. W 68. min Nowak powiedział kilka wulgarnych słów sędziemu bocznemu, które nadawały się tylko na czerwona kartkę. Mecz był zresztą przedziwny. Jedyny gol dla Rakowa padł po błędzie tyskiego bramkarza Dariusza Płaczkiewicza, który przy wprowadzaniu piłki do gry dał ją sobie odebrać rywalowi. W ostatnich sekundach meczu jeszcze jeden gracz Sokoła Marek Piotrowicz wyleciał z boiska. Też za „wiązankę” do arbitra.
Nowak, pochodzący z Warszawy wychowanek RKS-u Ursus, rundę wiosenną sezonu 95/96 spędził już w greckim klubie Panachaiki Patras, a potem został sprzedany do Brazylii - do Atletico Parananense Kurytyba. Spędził tam prawie 2 lata i wrócił do Polski już jako piłkarz pełną gębą. Nic dziwnego, że szybko kupił go VfL Wolfsburg, klub z Bundesligi, gdzie stał się czołowym zawodnikiem. Transfer Polaka poważnie rozważał Bayern Monachium. Zaczął być powoływany do reprezentacji Polski. Zdążył w niej rozegrać 10 meczów, gdy w 2001 roku zdiagnozowano u niego nieuleczalną chorobę.…
Cytat z artykułu na portalu sport.tvp.pl: „Diagnoza zabrała chwilę czasu i stała się wyrokiem. Nie tylko dla Nowaka piłkarza, lecz także męża i ojca dwójki dzieci. ALS, czyli stwardnienie zanikowe boczne to choroba, która u młodych ludzi zdarza się raz na trzy i pół miliona. Prowadzi do wybiórczego uszkodzenia obwodowego i ośrodkowego neuronu ruchowego - tak brzmi suchy opis wyroku. W praktyce - u chorego najpierw zwykle zanikają mięśnie nóg i rąk, potem kolejne partie mięśniowe ciała, a na końcu „wyłączają się” mięśnie oddechowe. To prowadzi do śmierci. Na ALS nie ma lekarstwa.”
Krzysztof Nowak pod koniec życia poruszał się już tylko na wózku inwalidzkim. Chorobę znosił mężnie i z godnością. Pomagał mu klub, pomagali przyjaciele z różnych stron świata. Ratunku nie było. W 2005 roku piłkarz zmarł w wieku 30 lat.
W serdecznej pamięci mają go z pewnością również piłkarze, którzy zdążyli z nim zagrać w barwach tyskiego Sokoła: Krzysztof Bizacki, Zbigniew Konieczko, Bogdan Prusek, czy Maciej Ludwiczak…
Fot. oficjalna strona VfL Wolfsburg (Fundacja Krzysztofa Nowaka)
Krzysztof Nowak pod koniec życia poruszał się już tylko na wózku inwalidzkim. Chorobę znosił mężnie i z godnością. Pomagał mu klub, pomagali przyjaciele z różnych stron świata. Ratunku nie było. W 2005 roku piłkarz zmarł w wieku 30 lat.
W serdecznej pamięci mają go z pewnością również piłkarze, którzy zdążyli z nim zagrać w barwach tyskiego Sokoła: Krzysztof Bizacki, Zbigniew Konieczko, Bogdan Prusek, czy Maciej Ludwiczak…
Fot. oficjalna strona VfL Wolfsburg (Fundacja Krzysztofa Nowaka)